4 czerwca 2009

Festa

+
Ci to mają zapał do świętowania... Właśnie wczoraj 2.06 był kolejny w Italy giorno libero, a piszę o tym nie tylko dlatego, że i ja miałem wolne od pracy, ale dlatego, że po prostu było na prawdę fajnie... i to w trzech odsłonach:
rano:
Tym razem świętowaliśmy Feste dell Republica, rocznicę ustanowienia repobliki we Włoszech, koniec panowania monarchii. Z tej to okazji odbywa się co roku wielka parada militarna, po polsku: defilada wojskowa. Muszę powiedzieć, że rzeczywiście jest ona wielka.... Szli i jechali przez ponad 1,5 godziny. Wśród nich pojawiła się również biało-czerwona z orzełkiem, niesiona przez reprezentację naszej kompani honorowej wśród innych reprezentacji NATO. Szło tego tak dużo, bo skoro samej policji mają 5 rodzajów.... Oczywiście na "styl włoski", kiedy maszerowały orkiestry różnej maści to cały tłum klasjał w rytnie marsza lub śpiewał razem z nimi.... a kiedy szły kompanie to wykrzykiwały swoje tam "przyśpiewki" a lud im odpowiadał.... - podnosiło to zdecydowanie "rangę" świętowania. Ciekawą rzeczą było "zapakowanie" Colloseum we włoską flagę, bo to od niego się rozpoczynała "parada". Barwy narodowe przypominała także samoloty rozpraszające dym w tychże kolorach.... Jedanak najbardziej "wzruszający" moment, nagrodzony największymi oklaskami (większymi nawet niż orkiestra która grała i równocześnie biegła... albo wojska Grecji ubrane jak "kurczaki") to .... samochody, na których jechali ratownicy z l`Acvilli z datą 6 kwietnia 2009 - Dziękujemy! Muszę powiedzieć/napisać, że i mi łazka chyba poleciała... czyżbym czuł się Włochem?
Z parady musiałem szybko uciekać na obiad, nie dlatego że był też uroczysty, ale dlatego, że ten tydzień mija mi na czytaniu, a bracią na: mnie słuchaniu...
popołudnie:
Raz do roku (właśnie 2 Giugno/czerwca) otwarty jest dla wszystkich (do ostatniego chętnego) pałac prezydencki. Można zwiedzać Kwirynał, gdzie widok jest na prawd imponujący, bo to kolejne ze wzgórz Rzymu... w dodatku pogoda na prawdę dopisała, że aż udało mi się zdrzemnąc w parku pod prezydenckimi palmami.... A obudził mnie... właśnie przechodzący prezydent; tośmy se pogadali troszkę: On: Buona Sera (Dzień dobry - popołudniową porą) Ja: Buona Festa (Dobrego świętowania), wymieniając przy tym samym momencie uścisk dłoni, robiąc parę fotek Prezydentowi i Pierwszej Damie... Dobrze, że mnie przebudził, bo znów musiałem wracać tym razem by czytać na Nieszporach....
wieczorem:
Pyszne włoskie lody..... naturalne i bez konserwantów (tylko jedna jest taka Gelateria). Lody to pikuś, ale przyjemny spacerek z braćmi.... i to po włosku! (del, della, degli, delle, dello, ... i 18 innych articoli, których w polskim ani żadnym innym języku po prostu nie ma !!!!!)

BONUS: późnym wieczorem sam już nie wiedziałem "... co ja robię tu, uuuuuuu co ty tutaj robisz...?". Z pomocą kolejny raz musiała mi przyjść kaplica w celi św.Dominika i polska kompleta Ps.143

P.S. Fotek szukajcie wkrótce na http://picasaweb.google.pl/brat.jaroslaw

3 komentarze:

  1. to tak teraz tylko od święta będziesz pisywał? :P

    Pozdrawiaaam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A CO....
    CHLEBA NASZEGO POWSZEDNIEGO DAJ NAM DZISIAJ FRA.JARCO!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej.... to nie jest dziennik poladowy! Ale dziękuję za poganianie (nie za pogan!) i w takim razie polecam się modlitwie. Ja i (a zwlaszcza) moja punktualność.

    OdpowiedzUsuń