11 listopada 2009

11 listopada

+
11 listopada w Polsce Święto Niepodległości, chwile wcześniej...
9 listopada stolice Europy pamiętały o 20 rocznicy obalenia Muru Berlińskiego. Pamiętał też i Rzym. Na placu Hiszpańskim odbywał się happening. Wybudowano kawałek tego muru, by zobaczyć to na własne oczy a zwłaszcza cenny był wygląd i jego różnica z lewej i z prawej strony, albo od wschodu i z zachodu.... Żaden z oficjeli przemawiających nie wspomniał słowem o Polsce 20 lat temu, czy tez innych krajach, które "były wcześniej" przed Niemcami. Jedynym "polskim" akcentem było w prezentacji multimedialnej ledwo widoczne przejście od papieża Pawła VI do Jana Pawła II ale niczym nie komentowano tego momentu. Te kadry przeglądało się w milczeniu. Czyżby brak było słów? a może one były zbędne? dlaczego zbędne - bo tak oczywiste, czy może nieistotne???
Tak samo wiadomości TV nic o "poprzednikach" Niemiec nie wspominały... a przecież zarówno wiele przemówień w Berlinie poświęcono Polsce, rekonstrukcje muru znów obalił Wałęsa.... To pokazywały i o tym mówiły inne niż włoskie stacje TV... [ wielkim nawiasem mówiąc to może dlatego we Włoszech zdjęto z kin film "Katyń" a "Popiełuszko" po festiwalowej premierze wyświetlany jest tylko w Latinie (malej miejscowości poza Rzymem)] [[ podwójnie wielkim nawiasem z uśmiechem stwierdzam, ze ostatnio w klasztorze telefony nie działały przez ponad 2 TYGODNIE z niczyjej winy???? bracia mówili, że już lepiej było z telefonami za czasów komuny w Polsce, kiedy panowała cenzura]].
Honor włoskiej historii uratowali włoscy bracia, którzy o tym wiedza i nawet podkreślali to życząc Davidovi (Niemcy) dobrego świętowania. Według nich bez Polski, bez strajków (aktualnie ulubione zajęcie Włochów, np. wczoraj metro i komunikacja miejska....) nie upadł by mur. To samo potwierdza ów David, który przyznaje, ze bez Polski, strajków, Walesy, Gorbaczowa i Jana Pawła "Niech zstąpi Duch Twój" nie upadłby mur. Jego samego jednak denerwuje to huczne świętowanie, kiedy dopiero co parę lat temu wybudowano podobny mur w Jerozolimie.... i są one także wciąż obecne na dalekim wschodzie...
W Rzymie stoi na każdym rogu nadal pozostałość mniejsza lub większa murów. Murów Starożytnego cesarstwa, jednak mają one za zadanie stanowić atrakcje turystyczną i historyczną... czy tak jest na pewno?

Dzisiaj na swoich drzwiach wywiesiłem biało-czerwoną flagę... no może prawie, bowiem przewiesiłem przez futrynę flagę włoską ale tak, że na zewnątrz wystaje tylko biało-czerwone, a zielony kawałek "zdobi sobie" mój pokój od środka. Zrobili się tez od razu w środku bardziej wiosennie za sprawka owej zieleni, ale też i docierającego do środka słońca i kolejnej nadzieji lepszego jutra, że znów wzejdzie slońce, znów wróci lato, pojawi się kolejna nadzieja...

7 listopada 2009

Frat in black

+
Pewnie wiecie, albo i nie [a kto nie wie ten wlasnie sie dowiaduje...], ze 3 listopada Zakon Dominikanski szczegolnie swietuje Marcina de Porres, patrona braci kooperatorow. Pewnie tez i wiecie, albo i nie..., ze dawniej bracia/bracia dominikanie nosili czarne szkaplerze...
Raz do roku zakladam czarny szkaplerz zaznaczajac w sposob bardzo (oj, bardzo) widoczny pamiec mojego podwojnego patrona [po pierwsze patrona braci kooperatorow, po drugie ja go "wylosowalem" na patrona mojego zycia zakonnego jeszcze w nowicjacie...]. Tak tez sie stalo i w tym roku i to w klasztorze Kurii Generalnej, pod okiem Generala Zakonu, a dodam, ze ta wersja habitu nie jest...... Jak Carlos przyznal pierwszy raz w zyciu (a nie jest ono krotkie) widzi brata w czarnym szkaplerzu i bardzo mu sie to podoba :) ! Podobalo sie tez i innym, choc zarazem wprowadzilo nieco "orzezwienia i radosci" we wspolnocie a nawet orzezwilo historie...... Jedna z kapitul zakonu zajmowala sie "problemem" braci kooperatorow i: 1) jak ich nazywac (kooperator, wspolpracownik, wspolpartner :) etc.... 2) czy "wracac" do czarnych szkaplerzy.... 3) no i jak to jest z tymi "dinozaurami" (Dinozaury, bowiem w Polsce jest nas 22; a na swiecie..... jest wiele krajow, Prowincji gdzie ow gatunek wyginal, bo nie ma zadnego, albo jest 1,2 sluzacych jako egzemplarz "pokazowy").
Moment grozy zapanowal w oczach niektorych, gdy jeden z braci przed obiadem wreczyl mi "atrybut" z ktorym to jest kojarzony Sw.Marcin de Porres - miotle... i juz wygladalem dokladnie jak ten swiety z obrazka. Tak to bylo, ze niejeden z kooperator byl po prostu "sluzacym" "ojca Profesora". Dzisiaj jest juz inaczej. U nas w Kurii nawet odbywala sie zywa dyskusja o tabliczce wiszacej obok wejscia do klasztoru: Curia Generalizia dei Padri Domenicani, zostala zastapiona na Curia Generalizia dei Frati Domenicani (pominieto nawet wersje Curia Generalizia dei Domenicani). Reasumujac: po pytaniu: Jak to jest z moim czarnym szkaplerzem, bo po co go zakladam??? by zablysnac w ciemnosci, pojawic sie w centrum uwagi? czy powrocic do "korzeni" przedsoborowych? Nasunela mi sie odpowiedz, ze nie o to w tym wszystkim mi chodzi.... nie jest to dla mnie wazne, to sie "rozumie samo przez sie" ale moze to jest wlasnie tak, ze skoro gdzie indziej to stanowi "problem" by w ten sposob podkreslac pamiec o Marcinie, to moze to jest odpowiedzia na pytanie o brak braci kooperatorow w niektorych krajach, prowincjach i nie potrzeba wcale "wielkiego wybuchu", by owi wygineli jak dinozaury....
San Martino de Porres; ti prega per noi - Frati Cooperatori