15 września 2009

trzy, dwa, jeden....... bungee

+
Wracam powakacyjnie......
Spotkania z paroma z Was dodały mi odwagi i umocnienia, że moje pisanie bloga ma sens, tak jak i ..."przemijanie ma sens...". Postaram się więc, by znaleźć te odrobinę czasu na spełnienie tego zadania.
Jakiś czas temu chciałem opisać tytułowe z wakacji wydarzenie w pierwszym poście powakacyjnym.... ale plan ten uległ zmianie.
Wyszło tak, że podczas wakacji, podczas drobnej modernizacji mojego pokoju w Szczecinie, w domu u rodziców trafiłem na znaczne ilości moich obrazków wieczystych. Dla niezorientowanych powiem tylko, że jedne z nich przedstawiały "Stworzenie Adama" Michała Anioła, fresk z kaplicy Sykstyńskiej, z tej kaplicy, której freski mogę podziwiać teraz raz w miesiącu po odstaniu 3 godzin w bezpłatnej kolejce w każdą ostatnią niedzielę miesiąca, kiedy to tym samym oszczędza się 14,50 eura (ah te moje poznańskie korzenie...), bo w ostatnią niedzielę miesiąca wstęp do muzeów watykańskich jest bezpłatny. Obrazków tych garść zabrałem ze sobą do Rzymu, by dalej je rozprowadzić nim mole książkowe je zjedzą.
Stworzenie Adama, a zwłaszcza jego palec inspirował mnie od pierwszego ujrzenia lata temu, dlatego jego reprodukcję mam w domu na łóżkiem, dlatego też znalazł się na moim obrazku. Michał Anioł ukazał w goście dłoni Boga i Adama całą miłość Boga do dzieła Stworzenia, i naszą często obojętność na stworzenie nas właśnie. Dłoń Boga wyraźnie pokazuje Jego zaangażowanie. Ten palec stara się sięgnąć w najdalszy zakątek, gdzie tylko może się znajdować człowiek. Ten palec wyciągnięty jest najdalej jak to możliwe i widać, że Bóg stara się nawet sięgnąć jeszcze dalej, sięgnąć tam, gdzie siedzi Adam. Adam widzi, że Bóg podaje mu swój palec i rękę i chce go prowadzić, lecz Adam nie odwdzięcza mu się, nie ma wogóle ochoty podjąć współpracy. Wyciąga rękę w stronę Boga, ale jego palec nie sięga już tak daleko jak palec Boga. Nie robi zbyt wiele, by Boga wspomóc. Zdaje się mówić do Boga: chcesz to sobie weź mą rękę, wychyl się jeszcze trochę.... Sprawia wrażenie jakby Adam bał się dotknięcia samego palca Pana Boga (czyżby już nie pamiętał, że to On-Bóg go stworzył?)... Wydawać się może, że Adam chce być samodzielny, bez Boga, ale zarazem nie widać w nim żadnej wdzięczności a przecież to moment stworzenia.
Bożym pchnięciem musiało być to, że ten fresk znalazł się na moim obrazku w dniu składania ślubów wieczystych, bo jak napisałem na odwrocie "Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię." [Łk.1,49]
Bożym pchnięciem musiało być to, że znalazłem się teraz w Rzymie, w zasięgu wzroku Michała Anioła. Bożym planem połączonym z modlitwą musiało być to wszystko...
Bożym planem jest to wszystko co przed każdym z nas... Nie musimy nic wielkiego stwarzać, czynić od nowa. Jedyne co, to żeby chciało się nam wyciągnąć ten jeden palec i podać go Stwórcy; bezpretensjonalnie, z zaangażowaniem, z mocą by mieć siłę i chęci a potem krzyknąć: Trzy, dwa, jeden ... bungee!!! i skoczyć w otchłań Bożej Miłości. Skoczyć w stronę Boga, który najmocniej podniesie nam poziom adrenaliny. Mówię Wam: Mocniej nawet niż skok na bungee, bo skok na bungee to nic wielkiego w porównaniu z lepieniem z gliny osoby Adama, którego Bóg uczynił.

2 komentarze:

  1. no i chyba mi udalo sie jednak napisac o tym moim wakacyjnym bungee!!!
    fajnie bylo, polecam w Wawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. nastepnym razem to idziemy chyba na spadochron?
    M.K.

    OdpowiedzUsuń